Jakub Julian Ziółkowski. Życie własne

Jakub Julian Ziółkowski. Życie własne
7.11 – 31.12.2025
Kurator: Filip Rybkowski

Zwrot „życie własne” może niemal automatycznie kierować nasze myśli w stronę nas samych. Skłania
do mnożenia pytań o autonomię jednostki, o unikalność naszych życiowych perspektyw czy sens
radykalnego stawiania granic innym, zagrażającym naszej podmiotowości, bytom. Pytania te
nabierają jeszcze innego zabarwienia, gdy padają w kontekście twórczych wyborów i obranych
artystycznych ścieżek rozciągających się gdzieś pomiędzy determinizmem a wolną wolą. Z takiej
perspektywy możemy przyglądać się najnowszym pracom Jakuba Ziółkowskiego – poprzez wątki jego
biografii, życiowych i artystycznych wyborów i splotów okoliczności. Wierzę jednak, że nie jest to
perspektywa niezbędna, by choć spróbować uważnie przyjrzeć się temu, co przez ostatni rok
wydarzyło się w jego twórczości.
Formy życia i pragnień
Na wystawie pokazujemy najnowsze prace Jakuba Juliana Ziółkowskiego – nowe nie tylko
metrykalnie, lecz przede wszystkim ze względu na swoją odrębność wobec tego, do czego artysta
dobrze już nas przyzwyczaił. Nie znajdziemy tu figuratywnych narracji, intensywnych już od pierwszej
sekundy wizualnych komunikatów czy uniwersalnych kulturowo symboli. Jest w tym malarstwie coś,
co w pierwszej chwili nie pozwala myśleć, że się wie, rozumie czy zna jego powody. W tę malarską
rzeczywistość wkracza się jak w dziki habitat – niczym w rezerwacie, stąpając uważnie po kładce, by
choćby własnym śladem nie naruszyć otaczającego nas życia i jego autonomii. Tytułowe „życie
własne” to może przede wszystkim życie obrazów. Chciałoby się powtórzyć za W.J.T Mitchellem:
„Czego chcą (te) obrazy?”. Zaproponowana przez tego wybitnego historyka sztuki i badacza związków
obrazu i języka animistyczna perspektywa polega na otwarciu interpretacji przez nadanie obrazom
jakiejś formy życia i pragnień. To założenie zdaje się być niezwykle bliskie obecnemu procesowi
twórczemu Ziółkowskiego. Jest też pomocne nam, odbiorcom, tym, którzy powołują kolejne
wcielenia tych obrazów do życia swoim spojrzeniem. Uważam, że istotą i powodem istnienia tych
prac jest sam upodmiotowiający dzieło proces twórczy. Jest on bliższy mediacji z materią, w której ta
performuje na równi z artystą, niż metodycznie wdrażanemu w życie przez twórcę-demiurga
projektowi.
Ślady, ścieżki, rozdroża i peryferie
Są takie obrazy, o których nie sposób zapomnieć przez ich dosadność i natychmiastową, niemal
brutalną, siłę oddziaływania. Są też takie, które zostają w naszym wewnętrznym imaginarium
pomimo ich wizualnej nienachalności. Pomimo tego, że w pierwszym momencie więcej od nas
wymagają, niż same chcą nam dać,

nie dają się na raz objąć naszym aparatem poznawczym. Choć wydaje się, że przejście z pierwszego
paradygmatu na drugi jest całkowitym zaprzeczeniem własnej dotychczasowej drogi twórczej, to w
przypadku Ziółkowskiego jest jej rezultatem. Na wystawie motyw drogi subtelnie pojawia się w
kolejnych salach. Od ołtarzowego procesyjnego charakteru ekspozycji pierwszej sali, poprzez stalową
kładkę wymuszającą na nas określoną ścieżkę poruszania się, aż po ostatnią salę, gdzie wśród dwóch
mniejszych (niezatytułowanych) płócien znajdują się dwa wielkoformatowe obrazy Ścieżka trwania
(2025) i Ścieżka serca (2025). Drobne kamienie przytwierdzone do surowego bawełnianego płótna,
trochę jak ślimaki o poranku zaraz po deszczowej nocy, stoją w bezruchu w gmatwaninie własnych
śladów. Raz są jak drogowskazy ustawione na rozdrożach, raz coś porzuconego w wędrówce, by móc
znaleźć drogę powrotną. A może to nie są ich ślady, a koleiny wytoczone przez innych, z których im
samym nie sposób się już wydostać?
Patrząc na te płótna, przypominam sobie fotografię Dolina cienia i śmierci (1855) autorstwa Rogera
Fentona. Zdjęcie dokumentuje jałowy pagórkowaty pejzaż usiany kulami armatnimi. Niektóre z nich
są rozrzucone wzdłuż drogi, a inne spoczywają w rowie. Fotografia wykonana na Krymie uznawana
jest za jedno z pierwszych wojennych zdjęć dokumentalnych, choć powstała długo po zakończeniu
starć. Zamiast szarż, wystrzałów i ciał poległych – pustka, głucha cisza i ślady dawnego dziania się.
Trochę jak u Ziółkowskiego: zamiast Wielkiej bitwy pod stołem (2006) – ślady, ścieżki, rozdroża i
peryferie.
Wystawa w Mazowieckim Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia” w Radomiu jest serią
otwartych egzystencjalnych pytań, których nie sposób zadać wprost słowami – nie dlatego, że nie
pozwala na to wokabularz, lecz dlatego, że ich istota budowana jest zawsze przez odbiorcę w
procesie translacji z języka wizualnego na emocjonalny i werbalny. Najnowsze prace Jakuba Juliana
Ziółkowskiego są dla mnie jak niezwykle pojemne ekrany projekcyjne pozwalające nam rzutować na
nie swoje wewnętrzne światy.

Filip Rybkowski
Jakub Julian Ziółkowski (1980) urodził się w Zamościu. W 2005 roku obronił dyplom w Pracowni
Malarstwa pod kierunkiem prof. Leszka Misiaka na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Zajmuje się
malarstwem i muzyką. Tworzy obrazy, obiekty i monotypie. Wychodząc od praktyki artystycznej
będącej formą medytacji i wglądu, Jakub Julian Ziółkowski tworzy osobistą mitologię, własne
królestwo zjawisk i form wizualnych. W swojej twórczości łączy proste, uniwersalne symbole
opisujące podstawowe procesy natury z tradycjami i językiem współczesnego malarstwa. Fascynują
go znaki mocy, relacje między sferą duchową i materialną, somatyczność ciała oraz doświadczanie
tego, co najbardziej podstawowe: trwanie i przemiana. 
Jego prace prezentowane były na licznych wystawach indywidualnych, m.in.: Jesteście moi, Muzeum
Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK, Kraków (2023); Święte Nic, Centrum Sztuki Współczesnej
Zamek Ujazdowski w Warszawie (2018); Das Leben selbst, Neues Museum Nuremberg, Norymberga
(2017); Imagorea, BWA, Zielona Góra oraz Fundacja Galerii Foksal, Warszawa (2014); Hokaina,
Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, Warszawa (2010) oraz w galeriach Hauser & Wirth w Londynie,
Zurychu i Nowym Jorku; Parasol unit w Londynie czy Centre d'Art Contemporain w Genewie. 
Brał udział w najważniejszych zbiorowych prezentacjach sztuki swojego pokolenia, w tym: Co widać.
Polska sztuka dzisiaj, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa (2014); The Encyclopedic Palace, 55.
Międzynarodowe Biennale Sztuki w Wenecji (2013); The Generational: Younger Than Jesus, The New
Museum of Contemporary Art, Nowy Jork (2009). Jego prace znajdują się m.in. w: zbiorach Fundacji
Sztuki Współczesnej DESTE, The Friedrich Christian Flick Collection, Sandretto Re Rebaudengo, Goetz

Collection, Zabludowicz Collection oraz w kolekcjach Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie
MOCAK, Muzeach Narodowych w Krakowie, Warszawie i Wrocławiu.
Mieszka i pracuje pod Krakowem.